7 grzechów przeciw jedności - ks. Mirosław Cholewa

1. Nawrócenie... ale innych

Tu ks. Mirosław podał przykład takiego „nawrócenia na eksport" z własnego duszpasterskiego doświadczenia, gdy przed 12 laty – mianowany ojcem duchowym seminarium – postanowił więc o własnych siłach wprowadzić reformę zastanych struktur. Spotkało się to z ogromnym oporem, rozpoczął się więc swego rodzaju „bój", a w samym kapłanie narastało poczucie frustracji i beznadziejności.

Po długim czasie, na modlitwie odczytał Boży zamysł, że nie reformatora potrzeba klerykom, ale duchowego ojca, a taka misja wiąże się przede wszystkim z... nawróceniem serca samego „reformatora". Odtąd ks. Mirosław zaczął modlić się za kleryków i struktury seminarium słowami: „Panie Boże, to jest Twoje, Ty się o to wszystko martw". Po 3 latach wytrwałej modlitwy Pan pousuwał przeszkody i w seminarium zaczęły się dziać większe przemiany, niż przewidywał to uprzedni „plan reformacji". Był to wymowny znak, że Pan Bóg najpierw nawraca nasze serca, a dopiero potem struktury. A że nie ma takiego momentu w naszym życiu, żeby można było przestać się już nawracać – rozpoczynanie przemian od własnego serca to proces trwający całe życie.

2. Duch rywalizacji

Problem rywalizacji nie ominął nawet apostołów, a my możemy obserwować go w relacjach między diecezjami, wspólnotami, animatorami w grupie. Rywalizacja rodzi się tam, gdzie ktoś ma problem z uznaniem autorytetów oraz przyjęciem własnego zakresu odpowiedzialności. Kto nie jest pogodzony z miejscem, w którym Pan Bóg go postawił, będzie tęsknił za czymś innym, szukał większych wpływów (i możliwości postawienia na swoim), a nie chwały Bożej. Chrystus jednak uczy, że kto chce być pierwszym, ma być sługą wszystkich.

3. Brak szczerości

Gdy nie potrafimy zdobyć się na szczerość, usprawiedliwiamy to przed sobą, że „samo jakoś się rozwiąże". A kiedy konflikty powtarzają się – wycofujemy się, urazy stopniowo narastają i dobre dzieła grzęzną w lawinie niedomówień. Jeśli cały nasz wysiłek będzie skierowany na to, aby zachować zewnętrzne pozory poprawności, może się okazać, że wszystkie siły skupiamy na podtrzymywaniu „fasady". A problem nadal toczy wspólnotę i wcześniej czy później wybuchnie ze zdwojoną siłą. Prawdziwym lekarstwem na to jest czystość i szczerość. Sprawy trudne trzeba stawiać SZCZERZE, OTWARCIE I ODWAŻNIE! Nie znaczy to, że całkowicie unikniemy konfliktów, lecz nie należy ich się bać. One są po to, aby je podejmować, znajdując lepsze rozwiązania niż istniejące dotychczas.

4. Grzechy języka

Najczęściej jest to „szemranie" za czyimiś plecami, a jest to bardzo niebezpieczny grzech. Kiedy dostrzegam jakieś braki bliźniego (ale rzeczywiste, nie pozorne) – muszę przyjrzeć się temu, jak na nie reaguję. Tu znów padł przykład z początków pracy ks. Mirosława w seminarium, gdy po czasie dobrego kontaktu z klerykami wystąpił konflikt z kilkoma z nich. Nieoczekiwanie wokół duszpasterza zrobiła się „pustka", mijały miesiące i nic się nie zmieniało. Przychodziły kolejne roczniki, a dobry kontakt nie wracał. Wtedy kapłan zaczął się zastanawiać, czym sam zawinił i gdzie tkwi problem. Rozwiązanie tej zagadki znalazł na początku kolejnego roku akademickiego, gdy jeden z kleryków przyszedł do niego i wyznał, że jego uprzedzenia wobec niego pochodziły z krytycznej opinii jednego z kleryków o nim. A że tamtego w seminarium już nie ma, a ojciec jest – kleryk postanowił odbudować tę relację. Ksiądz Mirosław skomentował to wydarzenie następująco: choć prawda nie zawsze jest łatwa do przyjęcia, szemranie za plecami powoduje więcej problemów. Nasza mowa ma być: „Tak – tak, nie – nie", inaczej język może stać się niebezpiecznym narzędziem, może głęboko ranić a wypowiedzianych słów nie da się już cofnąć. Tu padła propozycja, żebyśmy przyjrzeli się, jak sami reagujemy, gdy dostrzegamy trudną prawdę o kimś – czy potrafimy wypowiedzieć ją z miłością. Ten przykład zakończyła sentencja: „Miłość bez prawdy więdnie, prawda bez miłości może nas bardzo zranić".

5. Niejasne relacje, niejasne zasady

Inaczej mówiąc: „mętna woda". Zasady wzajemnych relacji muszą być czytelne, jasno i wyraźnie określone. Przykładem konsekwencji braku takiej jasności była sytuacja ekipy ewangelizacyjnej, w której posługiwał ks. Cholewa. Misją grupy jest posługa w seminariach, ale jej członkowie zaczęli przyjmować także zobowiązania modlitewne wykraczające poza tę misję, więc gdy wśród wielu zgłoszeń napłynęło zaproszenie do seminarium – nagle okazało się, że dyspozycyjne są tylko 3 osoby i ksiądz. Pozostałe siły „rozpłynęły się" na inne zaangażowania, ponieważ nie było jasnych kryteriów przyjmowania zaproszeń. Obecnie je określono i czteroosobowa grupa rozeznająca podejmuje rozpoznanie, zanim zespół odpowie na jakieś zaproszenie do posługi.

6. Brak przebaczenia

Jeśli brak przebaczenia będzie stałą postawą, to pomiędzy zwaśnionymi ludźmi stopniowo narastają wysokie mury wrogości. Musimy być świadomi, że dopóki żyjemy na ziemi, dopóty będziemy ranili innych a oni nas. Ta prawda brana jest pod uwagę we wspólnotach życia, np. Jean Vanier podkreśla, że na życie wspólnotowe składają się 2 elementy: radość i przebaczenie. W życie niektórych wspólnot wpisany jest stały czas pojednania i przebaczenia, żeby móc na bieżąco oczyścić atmosferę i nie gromadzić urazów w nieskończoność.

7. Zamykanie się w swoim gronie

W życiu wspólnoty będzie to tworzenie swego rodzaju „klubów charyzmatycznych" – przytulnego grona, do którego inni nie mają wstępu. Na każdego z nas czyha pokusa lenistwa, a wtedy zaczynamy szukać tego, co łatwe i przyjemne, nie podejmując trudu otwierania się na innych – tu jest dobrze i sympatycznie, więc po co ruszać dalej. Jednak Duch Święty nieustannie inspiruje nas do wyjścia na zewnątrz, by mógł nas posyłać. Otwarcie się na innych jest trudne, ale tylko taka postawa pomaga nam wzrastać. Izolacja w małym światku nie prowadzi do wolności, ale do... uduszenia.

Jako przykład nasz mówca podał historię pewnego młodego małżeństwa. Długo nie mogli mieć dzieci, więc w końcu zdecydowali się na adopcję i przyjęli małą, sześciotygodniową Dorotkę. Otwarcie się na to dziecko i przyjęcie go do swojego domu i serca wywróciło w ich życiu wszystko do góry nogami, ale są szczęśliwi. Tak się często dzieje, gdy decydujemy się przyjąć Jezusa do swojego życia...

Na podstawie powyższej listy grzechów przeciwko jedności możemy sformułować receptę na te braki. Będzie nią:

1. potrzeba osobistego nawracania się

2. prawdziwa pokora i służba

3. przejrzystość w relacjach

4. prawda mówiona w miłości i dobra komunikacja

5. jednoznaczność w zakresie życia wspólnotowego

6. nie dawanie miejsca diabłu, czyli „niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce"

7. podejmowanie trudu otwierania się na innych.